-Przyszedłem się pożegnać.
Ville od jakiegoś czasu stał po środku pokoju wpatrując się w Mirę opatuloną kołdrą i kocem. Nie widział nawet skrawka jej ciała bo była tak szczelnie okryta. Nawet się nie poruszyła odkąd tu przyszedł. Chłopak podszedł do okna i wpatrywał się w pejzaże zanim znów zebrał się w sobie.
-Mira posłuchaj... Ja nie potrafię powiedzieć co się wydarzyło przez te kilka dni ale poczułem, że między nami jest coś...
-Zdajesz sobie sprawę, że mówisz do poduszek?
Kalliala właśnie weszła do pokoju i z lekkim zdziwieniem przyglądała się chłopakowi.
-Mira! A ja myślałem, że ty...
-Chciałeś czegoś ode mnie?-zapytała oschle i rzuciła swoją torbę na podłogę przy łóżku i zgasiła światło choć na dworze robiło się coraz ciemniej.
-Chciałem porozmawiać.
-Ale nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy rozmawiać.
-Mira ty tak nagle uciekłaś i to właściwie bez powodu.
-Wyjdź!
-Co się dzieje? Mira, spójrz na mnie.
Valo chwycił ją za podbródek i ujrzał jej twarz w pełnym świetle. Po policzkach Miry spływały srebrzyste łzy.
-Mira...
-Przyszedłeś się tu pożegnać więc zrób to i spadaj!-wykrzyczała i ze złością otarła łzy.
-Ale Mira...
-Wiem jak mam na imię!
-Kupiłem sobie tu mieszkanie.
Wściekła dziewczyna miotała się po całym pokoju ale po tych słowach znieruchomiała.
-Co?
-Mieszkam kilometr drogi stąd. I chcę, żebyśmy się widywali.
-Czemu tu zostałeś przez te trzy dni skoro mieszkasz tak blisko?
-A czemu ty wczoraj uciekłaś?
Uśmiechnął się do niej i odgarnął czarne kosmyki przesłaniające jej twarz.
-Najpierw ty.-mruknęła z niechęcią.
-Bo w chwili gdy cię zobaczyłem, zauroczyłem się.
Mira nadal milczała i wpatrywała się w oczy chłopaka jakby sprawdzając autentyczność jego słów.
-A ty?-ponaglił ją.
-Bo... Bo poczułam, że cię lubię.-wymamrotała i zanim Ville zdążył jej przerwać zaczęła wyjaśniać. -Za każdym razem gdy kogoś polubiłam on wcześniej czy później odchodził. I znów zostawałam sama. A ja już nie chcę znosić tego uczucia! Rozumiesz? Nie chcę!
Mira rozpłakała się i ukryła swą twarz w dłoniach. Ville natomiast spokojnie podszedł do niej i
przytulił roztrzęsioną dziewczynę. Bez cienia złości zniósł to, że jego pierwsza naprawdę droga koszula została doszczętnie przemoczona przez jej łzy. Między szlochami Miry wyszeptał tylko:
-Nie mam zamiaru odchodzić.
Bardzo ciekawy fragment. Mogłabyś w dialogach trochę więcej tłumaczenia tzn. uczuć np.
OdpowiedzUsuń-ble...-powiedziała ze zniecierpliwienie i gniewem w oczach...
czy coś :)
Dzięki za podpowiedź. Postaram się poprawić;)
UsuńFAjne BArdzo mi sie podoba <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPostaram się podciągnąć, bo zdaję sobie sprawę, że mój styl pisania nie jest idealny. Takie komentarze bardzo mi pomagają, więc dziękuję:D
UsuńBardzo mi się podoba blog....a ten kawałek tym bardziej. obserwuje :p
OdpowiedzUsuńBardzo fajny kawałek ale taki smutaśno ciekawy
OdpowiedzUsuńmojmozg13.blogspot.com
Nie za bardzo rozumiem co znaczy "smutaśno ciekawy"
Usuń